Beskid Śląski

Skrzyczne do projektu Korona Gór Polski

12.09.2020 Szczyrk–>Becyrek (862 m.n.p.m.)–>Skrzyczne (1257 m.n.p.m.)–> Hala Skrzyczeńska (1000 m..n.p.m.)–>Szczyrk

Na Skrzyczne wróciliśmy po roku przerwy tym razem z projektem „Korona Gór Polski”, do którego mogliśmy przystąpić dopiero, jak Hania skończy 7 lat. Mimo tego, że byliśmy już na kilku szczytach zaliczanych do tego projektu, to regulamin nie uwzględnia wycieczek odbytych przed przystąpieniem. W zeszłym roku wchodziliśmy szlakiem niebieskim, następnie przez Malinowską Skałę i powrót żółtym przez Salmopol, więc tym razem trzeba było trochę pozmieniać.

W górę ruszamy zielonym szlakiem ze Szczyrku, który przez przeszło kilometr wyłożony jest betonowymi płytami. Następnie skręca w lewo i wchodzi do lasu, gdzie zaczyna się systematyczne nabieranie wysokości. Szlak jest zalesiony i wydaje się łatwiejszy od niebieskiego, którym szliśmy rok temu ze Szczyrku.

Po godzinie z kawałkiem łączymy się z czerwonym szlakiem, a co za tym idzie wchodzimy na pierwszy dzisiejszy szczyt, jakim jest Becyrek (862 m.n.p.m.). Tam robimy króciutką przerwę i ruszamy w stronę Skrzycznego, na który zostało dwa i pół kilometra. Po dwudziestu minutach wychodzimy na otwartą przestrzeń, ponieważ przecinaliśmy stok narciarki, z którego rozciągają się wspaniałe widoki na Klimczok. Chwile później łączymy się z niebieskim szlakiem, którym szliśmy ostatnio.

Wtedy wchodziliśmy wzdłuż wyciągu, a tym razem poszliśmy za szlakiem, który zakręca do lasu. Ten odcinek jest bardzo wąski, a przy takim natłoku ludzi, jaki był, trzeba było się na zmianę przepuszczać z turystami schodzącymi z góry oraz trzymać tempo tych przed nami, żeby nie torować trasy. Wejście na szczyt zajęło nam 2:45 h spokojnym tempem z trójką dzieci, ponieważ tym razem wybrali się z nami znajomi.

W schronisku jemy obiad, przybijam pieczątki do książeczek i po przerwie ruszamy zielonym szlakiem w stronę Małego Skrzycznego. Po przejściu stu metrów jest odbicie na właściwy szczyt Skrzycznego, o którym nawet nie wiedzieliśmy, ponieważ pod schroniskiem jest tabliczka szczytowa. Oczywiście skręcamy, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie i oficjalnie zdobyć najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego.

Skrzyczne 1257 m.n.p.m. KGP (2)

Idąc w stronę Małego Skrzycznego, są wspaniałe widoki na Beskid Śląski. Po dwudziestu minutach odbijamy w prawo i schodzimy szeroką drogą, która później połączy się z żółtym szlakiem. Idąc w dół szlak pieszy przecina się ze ścieżkami dla rowerzystów, więc trzeba zachować ostrożność, aby nikomu nie wejść pod koła. Muszę przyznać, że kilka zjazdów, jakie mieliśmy przyjemność zobaczyć, było bardzo efektownych, a ilość rowerzystów, która wjeżdżała kolejką w górę szczerze nas zaskoczyła.

Po upływie godziny od ruszenia ze Skrzycznego dochodzimy do Hali Skrzyczeńskiej, na której jest górna stacji kolejki gondolowej oraz zbiornik wodny potrzebny do naśnieżania stoków. Nam do samochodu pozostało niecałe sześć kilometrów, z czego dwa na szlaku, a reszta to dojście główną drogą do centrum. Jeszcze na szlaku mijamy ciekawe oznaczenia żółtego szlaku z pustymi planszami, nie informujące o niczym.

Podsumowując kolejną wycieczkę na Skrzyczne to jest to bardzo popularny szczyt z dość drogim schroniskiem, ale za to z pięknymi widokami szczególnie idąc w stronę Małego Skrzycznego. Mamy jeszcze kilka szlaków, którymi można wejść na Skrzyczne, więc możliwe, że jeszcze tu wrócimy.

Do zobaczenia na szlaku Magia Gór:)

Galeria: Zdjęcia.

Trasa: 16,5 km według Huawei Watch GT.

Szlak: zielony, żółty

Nasz czas: 8:19 h.

Suma podejść: 778 m.

Suma zejść: 702 m.

Punty GOT: 16.

Przebieg wycieczki:

 

                  

  

Total Page Visits: 8200 - Today Page Visits: 3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *