Najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego
14.10.2023 Przełęcz E. Rydza-Śmigłego–>Mogielica (1170 m n.p.m.)–>Polana u Blazka (789 m n.p.m.)–>Przełęcz E. Rydza-Śmigłego
Wykorzystując wolny weekend, wybraliśmy się na Mogielicę, czyli najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Samochód zaparkowaliśmy na przełęczy Edwarda Rydza-Śmigłego uiszczając opłatę w wysokości 10 zł. Wspominam o tym tylko dlatego, ze w wielu miejscach można przeczytać, że parking jest darmowy, ale to już niestety przeszłość.
W górę ruszamy zielonym szlakiem, który na chwile wchodzi do lasu, a następnie zmienia się w drogę asfaltową, ale dosłownie na kilkadziesiąt metrów. Następnie idziemy drogą szutrową na otwartej przestrzeni przez niespełna kilometr. Im wyżej, tym ładniej prezentowały się wyspy takie jak Śnieżnica i Ćwilin, które również należą do tego Beskidu. Po ponownym wejściu do lasu zaczyna się mocniejsze nabieranie wysokości. Po przejściu 1,5 kilometra i 275 metrach przewyższenia dochodzimy do polany Wyśnikówka, z której rozciąga się wspaniały widok na Beskid Wyspowy i Gorce, a przy dobrej widoczności można dostrzec Babią Górę.
Następnie ruszyliśmy w stronę szczytu, który znajduje się w Rezerwacie Przyrody Mogielica. Do przejścia zostało nam zaledwie 500 metrów i 88 metrów przewyższenia. Tuż przed szczytem znajduje się wielki kamień, z którym oczywiście związana jest niejedna legenda. Na szczycie znajduje się wieża widokowa, drewniany krzyż oraz tabliczka upamiętniająca katastrofę niemieckiego bombowca. Jest również skrzyneczka z pieczątką
Po przybiciu pieczątek i krótkiej przerwie weszliśmy z Hanią na wieżę widokową, z której rozlegał się piękny widok. W dalszą drogę ruszyliśmy żółtym-zielonym szlakiem, aby zrobić pętlę. Poniżej szczytu odbywała się jakaś msza przy krzyżu papieskim. Po dziesięciu minutach żółty szlak odbija w lewo, w kierunku przełęczy E. Rydza-Śmigłego, a zielony biegnie dalej w kierunku Przehyby. Zejście początkowo jest łagodne, ale po chwili robi się bardzo ostre i bardzo kamieniste. Po godzinie wolnego schodzenia docieramy do Polany u Błazka, gdzie postanawiamy zjeść ciepły posiłek. Rozkładamy kocyk i wyciągamy naszą gazówkę turystyczną. Hania zawsze ma frajdę z takich biwaków, ponieważ wtedy ma możliwość zjeść zupkę chińską, której na co dzień się nie je.
Po czterdziestu minutach relaksu udajemy się w stronę samochodu trzymając się nadal żółtego szlaku, który dwukrotnie przecina Czarna Rzeka. Z racji, że w ostatnim czasie nie było większych opadów przechodzimy przez wodę bez problemu, ale po ulewie podejrzewam, że może tam być różnie. Po niespełna dwóch kilometrach odbijamy z żółtego szlaku w lewo, aby skrócić sobie drogę. Bez szlaku idziemy kilometr, a następnie wchodzimy na czerwony szlak, który prowadzi asfaltem do samochodu. Ostatnie 500 metrów to kilka minut spacerkiem. Pogoda w tym dniu dopisała i mimo, że była już połowa października, to większą część drogi można było pokonać w krótkim rękawku.
Do zobaczenia na szlaku Magia Gór:)
Galeria: Zdjęcia.
Trasa: 13,45 wg Huawei Watch GT.
Szlak: zielony-żółty-czerwony.
Nasz czas: 5:33 h
Suma podejść: 578m.
Suma zejść: 572m.
Punty GOT: 14.